Święte rozdroża

reportaż na żywo Moniki Bulaj

fotografie opowieści film melodie dźwięki pieśni

występują: Monika Bulaj, Katarzyna Kapela, Anna Zubrzycki

60 minut

Ta praca z czasem zmieniła cel. Z początku dokumentowałam małe i wielkie religie w cieniu dawnych i obecnych wojen, i na ich zgliszczach. Ale z czasem to moje fotografie zaczęły mnie szukać, opowiadając o modlitwie i śnie, wodzie i ogniu, pamięci, chuście i tańcu, pasji i wcieleniu, teatrze święta zmarłych, drodze pieśni.

I to, co dzisiaj robię, jest proste, nieomal dziecinne.  Odnajduję odłamki rozbitego lustra, niezliczone okruchy, niepasujące odrobiny, drzazgi, cząstki, cegły wieży Babel. Może właśnie tylko to da radę robić fotograf – zbierać kamyki mozaiki, która nigdy nie będzie ukończona, układać je w sposób, który wydaje mu się słuszny, a może tylko możliwy – nadaremnie marząc o całkowitym obrazie świata, który może gdzieś istnieje, a może był i przepadł, jak język Adama.

Rezydencja Artystyczna Anny Zubrzycki w Muzeum Teatru im. Henryka Tomaszewskiego we Wrocławiu.


Rezydencja Artystyczna Anny Zubrzycki w Muzeum Teatru im. Henryka Tomaszewskiego we Wrocławiu.

Recenzje w języku polskim:

/…/

Święte rozdroża są przedsięwzięciem doprawdy unikatowym. Gdzieś z pogranicza. Z rozdroża właśnie, gdzie w jednym kierunku byłby teatr, w drugim – wykład performatywny, w trzecim – wystawa fotograficzna, w czwartym – koncert, w piątym – spotkanie z Historią i historiami. W programie przeczytamy, że „to opowieść o wędrujących ludach, zagrożonych szaleństwem człowieka, o związku z ziemią, rzeką, drzewem, górą, o tożsamości i wygnaniu, przynależności i wykluczeniu, o oazach spotkań, oblężonych przez uzbrojone fanatyzmy, o utraconych ojczyznach dzisiejszych uciekinierów, miejscach, gdzie różni bogowie mówią tym samym językiem”. Brzmi to wszystko poetycko, nieco nawet tajemniczo i tak, muszę przyznać, w rzeczywistości wygląda, tylko że w wymiarze odbioru, a nie samej formy. Ta jest nad wyraz prosta, oszczędna i powściągliwa. Bułaj otwiera swój notatnik, swoją Księgę zebranych opowieści. Siada po lewej stronie sceny przy pulpicie. Światła gasną i wielki ekran z tyłu staje się czarno-białym od zdjęć. Jedno, po kilku sekundach kolejne. I jeszcze. I tak dalej. W odpowiednim rytmie, przy delikatnym wsparciu muzycznym Anny Zubrzycki oraz pieśniarki i skrzypaczki Katarzyny Kapeli. 

Prace fotograficzne Bułaj to nasycone emocjami mikronarracje. Piękne jak dzieła holenderskich mistrzów ze „złotego wieku”. Zarazem zmysłowe i eteryczne. Próbujące uchwycić rzeczy najsubtelniejsze, czyli człowieka w kontakcie z sacrum. Bułaj przy tym nie tyle komentuje kolejne fotografie, co towarzyszy nam w tej wyprawie przez religie i egzotyczne kraje, przez te „miejsca nieoczywiste” i „miejsca-mosty”, monastyry, wsie i plemiona. Jej uwagi bywają zabawne, sentymentalne, błyskotliwe, oryginalne i piękne, a także wzruszające, dotkliwe, głębokie i znaczące. Wszystko to hipnotyzuje i upaja. Wprawia w niejaki trans. 

Na zdjęciach Bułaj najczęściej jest blisko, zadziwiająco blisko ludzi, jakby była przyglądającym się im wysłannikiem tego innego wymiaru, w stronę którego skierowane są ich prośby i nadzieje. To prawdziwe wyzwanie, które raz za razem podejmuje mimo licznych niebezpieczeństw, zniszczonego sprzętu, czyhających ze wszystkich tron egzotycznych chorób, wielogodzinnego, wielodniowego oczekiwania oraz iście szpiegowskich rozgrywek. Dlaczego to robi? Bo „fotografia to przywilej” – jak tłumaczyła w rozmowie pospektaklowej, która okazała się być nie mniej fascynującą niż sam pokaz. Bułaj jest przykładem artystki w pełni odpowiedzialnej, z bardzo osobistym poczuciem misji. Jest twórczynią pozbawioną taniego patosu i chęci epatowania, za to przyznającą ogromną rolę wrażliwości etycznej i respektowaniu wyznaczonych granic. Kiedy mówi o swoich bohaterach: „Duszę bym dała, żeby zrozumieć, z czego się śmieją”, jest w tym doszczętnie rozbrajający i godny podziwu ładunek rzadko dziś spotykanej delikatności i szczerości. 

Wędrówki i rozdroża”, Henryk Mazurkiewicz, 16.12.19